wtorek, 9 września 2014

Tylko zając to zając

Rozpoczęliśmy samochodowe zwiedzanie Kanady. Po dwudniowym pobycie w Toronto cudem zdążyliśmy na samolot do francuskojęzycznego Quebec. Spędziliśmy tam kolejne dwie doby. Do obu miast wrócimy więc pojawi się jeszcze okazja do ich krótkiego opisu. Zdecydowanie ciekawsze atrakcje czekają na mnie na północny wschód od Quebec. Już pierwszy dzień podróży był obfity w obłędne krajobrazy. Plan sie zmienił i zamiast atakować półwysep Gaspesie, zamieszkiwany głównie przez niedźwiedzie :P, pojechaliśmy do Nowej Szkocji. Gaspesie nie zając, nie ucieknie, jeszcze tu wrócimy. Gaspesie nie zając, bo w sumie tylko zając to zając :)

Samochód wypożyczyliśmy w Quebec na lotnisku, a drogę podzieliliśmy na dwie tury z dwudniowym pobytem w Saint John i zwiedzaniem skalistej Zatoki Fundy. Trasę z Quebec do Saint John pokonaliśmy Autostradą Transkanadyjską. Łączy ona wybrzeże Pacyfiku z Atlantyckim i ma prawie 8 tysięcy kilometrów. My pokonywaliśmy zaledwie 720 km ciągnące się przez prowincję Nowy Brunszwik.

Przez większość trasy droga otoczona była siatką z dwóch stron. Co ciekawe, było to zabezpieczenie przed łosiami, ktorych w lasach Brunszwiku jest niespotykana nigdzie indziej ilość.


Droga niesamowicie malownicza z wieloma widokowymi punktami i przyjemna dla kierowców. Udało mi się zatrzymać w Grande Falls ( należy zboczyć ok 5 km od autostrady). Było warto! Rzeka wcinająca się w skaliste koryto i brak tłumu ludzi umożliwiły zrobienie kapitalnych zdjęć :) 

W maleńkiej, ale w pełni wyposażonej informacji turystycznej polecono mi udać się na krótki spacer wzdłuż skalistego brzegu rzeki i uroczych punktów widokowych. Po powrocie na trasę transkanadyjską pojawiła się możliwość odwiedzić rezerwat indian Tobiqeu Narrows oddalony o 20 od autostrady. Rzeczywiście było to 20 km, ale "rezerwat" okazał się olbrzymim kasyno, ktory z rdzennymi mieszkańcami Ameryki wspólne miał wyłacznie twarze indian wymalowane na niektórych automatach do gry :D

Bez kolejnych przystanków dojechaliśmy autostradą do samego Saint John, bez problemu odnaleźliśmy motel i po krótkim spacerze po okolicy zaczęliśmy planowanie dwudniowego pobytu w Nowym Brunszwiku :)
Całuję i serdecznie pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz