Przed przylotem do Kanady czytałam dużo rozbieżnych informacji
na temat tamtejszej kuchni. Z jednej strony miała ona być podobna do
amerykańskiej obfitej w fast food’y, a z drugiej bardziej śródziemnomorska
bogata w ryby i inne owoce morza. Ciekawa byłam jak jest w rzeczywistości i już
do samego początku postanowiłam próbować wszystkiego co kanadyjskie.
Rozpoczęłam od piwa Canadien już w samolocie – smakiem niewiele się różniło od
standardowego polskiego lagera.
Nie trzeba być bardzo spostrzegawczym żeby zauważyć, że
Kanadyjczycy uwielbiają swój symbol listka klonowego i umieszczają go gdzie
tylko się da:
|
W samolocie na trasie Toronto - Quebec |
Śniadania
Śniadanie w Kanadzie należą do jednych z lepszych jakie
jadłam. Na talerzu zawsze goszczą owoce w różnorodnym otoczeniu, często jest to
jogurt bądź naleśniki.
Regiony Quebecu, Nowego
Brunszwiku czy Nowej Szkocji są bogate w
uprawy borówki dlatego to ona jest głównym bohaterem posiłków na słodko.
Kosztowaliśmy przepysznej quiche i tarty właśnie z borówkami.
|
Tutaj więcej o hostelu, w którym serwują takie borówkowe pyszności: http://piatyzywiolczerwien.blogspot.com/2014/09/this-is-magic.html |
|
Oprócz słodkich śniadań, pojawiają się również te typowo
amerykańskie z jajecznicą, boczkiem i kiełbaskami takie jak w poście tutaj.
Syrop klonowy jest wszędzie. Kupić go można na każdym rogu i
jest obowiązkowym dodatkiem do każdego słodkiego dania.
|
Syrop klonowy w pojemniczkach w kształcie hokeistów w Hockey Hall of Fame w Toronto |
Wymyślane są też z niego przeróżne desery:
|
Krem Brulee z syropem klonowym |
|
Sieć kawiarni Tim Hortons została założona przez hokeistę o takim samym nazwisku. Cukiernie są rozsiane po całej Kanadzie i jest ich więcej niż McDonaldów. |
Obiady
|
Burgery w naszej ulubionej sieciówce w Kanadzie HERO CERTIFIED BURGERS |
Na południu Kanady kuchnia niewiele różni się od
amerykańskiej. Często pojawiają się burgery z frytkami, ale w przeciwieństwie
do polskich fast foodów zawsze jest to dobrej jakości mięso, często Angus (nawet
w McDonaldzie!) i frytki robione ręcznie z prawdziwych ziemniaków.
|
Nawet McDonald ma w swoim logo listek klonowy! |
Popularne napoje mają olbrzymią gamę smaków! I tak
próbowaliśmy Mirindy poziomkowej czy brzoskwiniowego Sprite’a.
Im dalej na północ tym więcej owoców morza pojawia się w
posiłkach. W zatoce Fundy królują homary przyrządzane na miliard sposobów.
|
Kanapka z homarem |
Dziczyzna jest jadana na porządku dziennym. W Quebec City
trafiliśmy do genialnej restauracji Le Lapin Saute (więcej tutaj) gdzie
podawali dania z królika i różnego ptactwa. Gorąco polecam zamówić tam talerz
dla dwojga, kawałki różnego mięsa przyrządzane są na kilka sposobów, a kelner
spokojnie tłumaczy co jest czym.
Ciekawa knajpa znajduje się też w centrum Toronto tuż przy
brzegu jeziora Ontario, nazywa się Amsterdam BrewHouse i zdecydowanie serwują (i robią) tam
jedno z lepszych piw jakie można wypić w Kanadzie. Więcej o niej tutaj.
|
Ryba zamówiona w Amsterdam BrewHouse |
W Montrealu z kolei polecam gorąco bar 3 Brewers (więcej tutaj). Serwują obłędne piwo robione na miejscu. Żeby móc
spróbować więcej smaków można zamówić zestaw próbek i dopiero po jego wypiciu
zdecydować, które smakuje najbardziej.
Dodatkiem do większości posiłków są poutine (do dziś nie wiem
jak powinno się wymawiać to słowo) czyli ziemniaki smażone z serem i sosem. Po
dwóch kęsach tego smakołyku nie ma już miejsca na główne danie!
Nie spotkaliśmy tam ani Carrefourra ani Kauflanda, ale często
pojawiał się popularny WalMart. Trudno tam było jednak znaleźć produkt, który
można by zapakować do plecaka w podróż. Wszystkie produkty były w
olbrzyyyyymich ilościach! Wielgaśne pudełka mrożonych filetów z kurczaka,
ogromne paczki ciastek, soki w najmniejszych butelkach to 2 litry, naprawdę
spore pudła płatków śniadaniowych! Po prawie godzinnym spacerowaniu po sklepie,
zaopatrzyliśmy się w produkty, które chcieliśmy przywieźć ze sobą do Polski.
|
Gotowej żywności do wyboru do koloru |
|
Wielkie pudełka ciastek |
Będąc w Toronto koniecznie zajrzyjcie na St. Lawrence Market. Jest tam
możliwość skosztowania najsmaczniejszego wina ever – Ice Wine (więcej o jego
wyrobie pod koniec tego posta).
Wino nie należy do tanich (za malutką butelką trzeba liczyć ok 100zł) więc tym
bardziej dobrze skosztować różnych odmian przed wybraniem tej, którą
przywieziemy do Polski.
Miejskie targi w Kanadzie są bardzo popularne i praktycznie każde większe miasto może pochwalić się swoim. Warto się tam udać nie tylko po kupno Ice Wine, ale także po inne produkty jak warzywa czy owoce morza, które tam zawsze są świeże. Z ciekawostek-na targu w Saint John w Nowym Brunszwiku kupiliśmy wodorosty, które podobno jada się na tych terenach jak czipsy. Niestety mimo kilku prób nie udało nam się wprowadzić tego zamiennika czipsów. Mimo to kupiliśmy paczkę i teraz częstujemy nimi każdego kto nas odwiedza :)
|
Owoce morza na St. Lawrence Market w Toronto |
Napiwki to rzecz obowiązkowa w Kanadzie. Wyczytaliśmy, że
powinny wynosić one ok 15-20%, nie sądziliśmy jednak, że będzie to aż tak
respektowane. Próba zostawienia mniejszej kwoty spotyka się z dezaprobatą
kelnerów i nagle przestają być oni tacy mili jak przy składaniu zamówienia. O
tym, że napiwek nie jest wliczony w cenę jest się informowanym zawsze przy
otrzymywaniu paragonu, a w przypadku płacenia kartą, terminal „pyta” ile
napiwku chcemy zostawić. PS. W Kanadzie nawet taksówkarzom wypada zostawić napiwek.